niedziela, 25 marca 2018

Kult ciała.

Wiecie co mnie najbardziej przeraża w dzisiejszym świecie? Kult ciała. Dlaczego? Pomyślmy...

16-letnia Ania spod trójki. Przegląda sobie Instagrama i co widzi? Masę dziewczyn z idealnymi ciałami, fryzurami. Nie mają żadnych niedoskonałości. Są chodzącymi ideałami. Ania bierze się w garść. Zaczyna ćwiczyć, zdrowo jeść. Mija parę miesięcy, Ania schudła parę kilogramów. Jej sylwetka się poprawiła. To jednak wciąż za mało dalej. Zaczyna jeść co raz mniej, cyferki na wadze spadają. Z wesołej dziewczyny Ania stała się zaledwie cieniem siebie. Ląduje w szpitalu ze skrajną niedowagą. Zdiagnozowano u niej anoreksję - chorobę, która jak rak pochłania ciebie. To wszystko dlatego, że chciała być idealna.

Zuzia, lat 15. Leży na kanapie jedząc swoje ulubione chipsy. Ogląda w telewizji serial, w którym bohaterowie są doskonali. Kobiety chodzą po domu w pełnym makijażu, a budzą się w idealnej fryzurze. W dodatku każda z nich ma idealnie wąską talię i długie, szczupłe nogi. Zuzia patrzy na siebie. Ubrana jest w dresy i starą, spraną koszulkę. Włosy związane ma w niechlujnego koka. Nawet w najmniejszym stopniu nie przypomina postaci z telewizji. Zostawia chipsy, wyłącza telewizję i idzie biegać. Mija miesiąc. Każdy dzień wygląda tak samo. Posiłki przygotowuje tylko ze zdrowych produktów i nie idzie spać dopóki nie poćwiczy. Nastaje dzień, w którym jej mama przynosi do domu pizzę. Chociaż na początku Zuzia nie miała zamiaru jej jeść, to w końcu bierze kawałek. Potem drugi. Trzeci. W końcu pizza znika. A za nią chipsy i dwie paczki żelków. Zuza wybucha płaczem. Przecież teraz stanie się wielorybem. Podejmuje szybką decyzje i biegnie do łazienki. Zwraca wszystkie kalorie jakie pochłonęła. I tak zaczęła się jej choroba, bulimia. Dlaczego? Bo chciała się dopasować do świata w którym żyjemy, chciała być akceptowana, idealna.

Dlaczego postanowiłam o tym napisać? Swoją ,,fit'' przygodę zaczęłam w 6. klasie szkoły podstawowej, czyli ok. 2-3 lata temu. Podczas niej spotkałam się z wieloma historiami innych dziewczyn, które chciały być ,,fit''. Zazwyczaj chodziło tylko o zrzucenie wagi i osiągnięcie idealnej sylwetki. Jednak powiem wam coś w sekrecie. Taka motywacja na dłuższą metę nie działa. Wyobraźcie sobie, że osiągacie swój cel. Od razu przychodzi nam do głowy myśl, że zakończyliśmy już ten cały ,,cyrk'' ze zdrowym jedzeniem. W końcu jesteśmy piękni, szczupli. Nie musimy już patrzeć na to co jemy ani ćwiczyć. Błąd. Jak dla mnie to logiczne, że następstwem po takim zachowaniu będzie efekt jojo. Wpadniemy w błędne koło przechodząc ze skrajności w skrajność. Mam wrażenie, że wielu ludzi nie ma pojęcia skąd ten nagły powrót dawnej wagi się bierze, co pokazuje ilość diet głodówkowych, 1000 kcal czy opierających się tylko na jednym produkcie. Nie krytykuje oczywiście tych ludzi, to wina niewiedzy, każdy ma prawo do błędów. Zresztą, sama też tak miałam.

Podsumowując, ćwiczmy dla siebie, dla dobrego samopoczucia, zdrowia i przy okazji cudnej sylwetki. Cieszmy się procesem zmieniania własnych nawyków, ciała i nawet najmniejszymi sukcesami. Nie dajmy się również zwariować. Jeden zdrowy posiłek na tydzień nie uczyni nas fit, tak samo jedna pizza nie zaprzepaści naszej pracy. W zdrowym stylu życia potrzebny jest balans i tego wam życzę.

Mam nadzieję, że spodobał się wam wpis. Jeżeli chcecie zacząć przygodę ze zdrowym stylem życia to z całego serca polecam wam Martę Henning z bloga https://www.codzienniefit.pl/. Sama z nią zaczynałam i dalej jestem. Piszcie w komentarzach swoje historie, chwalcie się sukcesami lub po prostu napiszcie to, co macie na myśli po przeczytaniu.

xox, Iga